Layout by Raion

30 września 2017

Rozdział 1



Mężczyzna nadszedł z zachodu, od rozstaju dróg. Wzrok jego zatrzymał się na chwilę na tablicy przed wsią Jałwowice, potem skierował się w stronę budynku większego niż reszta. Zdobił go malunek odyńca na wielkiej, drewnianej tacy. Nieznajomy szybko domyślił się, że to okoliczna gospoda. Zwała się „Dziki Odyniec” i cieszyła się dobrą sławą.
Zmrok już dawno zapadł. Jedynym źródłem światła były pochodnie przy niej i kilku innych, mizernych chatach. Mężczyzna z błyskiem w oku spoglądał przez chwilę na tańczące płomienie. Powolnym krokiem zbliżał się w stronę karczemki. Nie konno, lecz piechotą, bezszelestnie jak duch.
Z wielką siłą otworzył drzwi, aż zatrzeszczały zawiasy. Rozmowy chłopów momentalnie ucichły, kilkadziesiąt par oczu zwróciło się w stronę przybysza. Tłusty karczmarz o mało nie wypuścił z rąk polerowanego właśnie kufla. Nigdy wcześniej nie widział na oczy kogoś takiego.
Mężczyzna był wysoki, mierzył o wiele więcej niż przeciętny mężczyzna. Włosy miał płomiennorude jak ludzie z północy, oczy w odcieniu ciemnego pomarańczu albo to ogień z paleniska nadawał im taki kolor. Ani ubrań takich nikt z obecnych również nie widział – zieleni tak intensywnej jak wiosenna trawa. Ani długiej koszuli z materiału grubego i zwiewnego jednocześnie, tkanego w niesamowite, wielobarwne wzory. Ani takiego skórzanego pasa, którym się oplótł, nawet nie po to, aby przyczepić do niego sakiewki. Ani butów podkutych jak u wojaka, wysokich pod łydkę. Tym bardziej szabli przy boku o szerokiej i długiej klindze, z ozdobnym jelcem i rękojeścią wysadzaną migoczącymi hipnotycznie kamieniami.
Nieznajomy omiótł wzrokiem wszystkich obecnych, aż napotkał właściciela przybytku stojącego za ladą. Podszedł do niego miękkim krokiem. Twarz miał surową, niezadowoloną wyraźnie, gdzieś kryła się w nim też głęboka odraza.
– Co masz za szynkwasem? – zapytał ostro, donośnym głosem.
Tłusty karczmarz drgnął. Czym prędzej odłożył trzymany kufel i wyprostował się przed ognistookim gościem.
– Co tylko jaśnie pan sobie zażyczy – wyjąkał.
Nieznajomy skrzywił się, oparł łokciem o ladę.
– Daj żytnią. Najmocniejszą. Tylko nalej do pełna...
Karczmarz pokiwał energicznie głową i zaraz zanurkował pod ladą, uniknąwszy krępującego kontaktu wzrokowego. Podał przybyszowi, czego chciał. Wokół ciągle panowała gęsta cisza, ale gość zdawał się nią nie przejmować ni krztynę. Wykrzywił się nieco na widok kubka z trunkiem, ale wziął go w dłoń i na stojąco opróżnił do dna za jednym razem. Z hukiem odstawił z powrotem na ladę. Oczy wlepił w palenisko i nie poruszał się przez dłuższą chwilę.
W końcu bystre spojrzenie padło na jednego z wieśniaków. Jednego z niemłodych, siwiejącego już. Ślepia zabłysły mu złowrogo, niemal niezauważalnie oblizał z warg resztki miejscowej żytni.
Wśród milczących ludzi dało się usłyszeć cichy szum i trzaski jakby z ogniska. Do wybitnego ucha dotarłyby odgłosy trzepoczącego skrzydłami sokoła na zewnątrz.
Smród dymu po chwili czuł już każdy. To ubrania siwowłosego wieśniaka zaczęły się palić, wpierw malutkim płomykiem ognia, w mig jednak objęły go całego. Nieszczęśnik, jak i wszyscy pozostali, wydobył z siebie dziki ryk. Miotając się w cierpieniu, rzucił się na ziemię i tarzał na niej przez kilka chwil, aż w końcu wyprężył się i znieruchomiał.
Ludzie zaczęli uciekać.
– Czarownik! Czarownik! – wrzeszczano na przybysza.
Nieznajomy z kamienną twarzą patrzył, jak wszystko błyskawicznie trawi ogień. Ludzi, drewno, kamień, szkło i żelazo – nic się nie oparło jego niszczycielskiej mocy. Nie wszyscy zdążyli wybiec, a cała gospoda „Dziki Odyniec” jaśniała oślepiającym ogniem. Wargi nieznajomego uniosły się lekko na widok chłonącej wioskę pożogi.
Czekał niemal do świtu, aż wokół został tylko popiół i smród spalenizny.
O wielkim pożarze pierwsi dowiedzieli się podróżni dopiero po kilku tygodniach. Nikt inny nie mógł bowiem powiedzieć, co wydarzyło się owej feralnej nocy we wsi Jałwowice.



♦♦♦

Tak właśnie prezentuje się moja kolejna historia. Na pomysł wpadłam już dość dawno i jestem z niego zadowolona, bo nie udało mi się znaleźć wcześniej żadnego opowiadania na podstawie mitologii słowiańskiej, zwłaszcza jeśli chodziło o pochodzących z niej bogów. 
Nie wiem, jak często będą się pojawiać tutaj rozdziały, nie przewiduję natomiast by któreś miały być wiele dłuższe od tego. Wciąż bardziej skupiam się na „Królu”.
Mam nadzieję, że się podobało. Pozdrawiam ;)

19 komentarzy:

  1. Zaczęło się ciekawie i przyznam, że opowiadania o mitologii słowiańskiej to rzadkość na blogosferze. Z miłą chęcią przeczytam kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, Lena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się zaciekawić ;) Również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Cześć :-)
    Bardzo jestem ciekawa, co to będzie za opowiadanie. Nigdy nie czytałam nic, co miałoby związek z mitologią słowiańską, ale od dawna planuję wreszcie zacząć... myślę, że czytanie Twojego opowiadania będzie dobrym początkiem ;-)
    Rozdział pierwszy od razu mnie wciągnął, więc czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i oczywiście czekam też z niecierpliwością na kolejny rozdział "Króla" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niełatwo znaleźć coś ciekawego, co byłoby powiązane z mitologią słowiańską, aczkolwiek da się :D Mnie to z kolei zachęciło do napisania czegoś swojego.
      Dzięki za komentarz ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam mitologię Słowiańską, wiec ciesze się, że tutaj trafiłam! :) Zapowiada się ciekawie, więc zostaję na dłużej :P

    Pozdrawiam serdecznie, Niedoskonała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również się cieszę, że tu trafiłaś i mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Przywiało mnie na twojego bloga właśnie dzięki nawiązaniom do naszej mitologii. To wspaniale wiedzieć ,że są ludzie ,których to interesuje. Sama jestem Rodzimowierczynią.
    Rozdział jak dla mnie za krótki ,ale mam nadzieję, że się rozkręcisz. ;) Czyżby pewny ognistooki pan był drugą formą Raróga.? To się okaże. Z pewnością tu wrócę, ponieważ jak zauważyłaś nie ma wielu opowiadań o teatyce mitologii słowiańskiej.

    PS. Gorąco zapraszam do siebie. ;)
    http://natchnienielimanniel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważam, że ostatnio często pojawiają się osoby interesujące się różnymi mitologiami, słowiańską również, więc nie zdziwiłabym się, gdyby opowiadań i innych tworów w tych klimatach tworzyło się coraz więcej.
      Rozdziały będą, podejrzewam, w większości dość krótkie, ale postaram się wstawiać je jak najczęściej (choć już teraz minął miesiąc, a nic nie wstawiłam).
      Dzięki za komentarz. W wolnym czasie zajrzę do Ciebie ;)

      Usuń
    2. Zgadzam się. Takich osób jest coraz więcej ,ale wciąż jest mało takich ,które by pisały. Pamiętam jak kiedyś w technikum sama napisałam opowiadanie na konkurs ,w tematyce mitologii słowiańskiej i czasów przedchrześcijańskich.
      Jeśli czujesz się lepiej w krótkich formach to nic. Dobra fabuła i pomysł wszystko zrekompensują, zazwyczaj. ;)

      Usuń
  5. Pierwszy raz spotkałam się z nawiązaniem do naszej mitologii. :) Fajnie, coś nowego w blogosferze.
    Rozdział stricte wprowadzający. Łatwo się domyślić, że postacią jest Swarożyc, więc nie wiem, czy musiałaś go przedstawiać, jako tajemniczą postać. Ale w sumie rozdział i tak mi się podobał i czekam na dwójeczkę. Jestem ciekawa jak rozwiniesz historię. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj. To jest mój pierwszy komentarz tutaj. Przemknąłem już kiedyś przez inne twoje blogi, ale dopiero ten swoją tematyką zaintrygował mnie, aby go przeczytać. Sam fakt, że to dopiero początek zachęcił mnie, aby przeczytać i być potem już tylko na bieżąco. Ale do rzeczy...

    Zacznę od tego co mi się nie spodobało, aby zakończyć swój komentarz miłym akcentem. W czwartym akapicie pada cztery razy zdanie zaczynające się od "Ani". Ja wiem, że Ania to fajna dziewczyna, ale tak się nie robi i to bardzo boli... bynajmniej mnie.

    Druga sprawa to słownictwo, dużo ciężkich słów, które są mało znane w dzisiejszych czasach. Utrudniają one bardzo czytanie, ale to zapewne mój mały zasób słów jest za to odpowiedzialny. Rozumiem również, że słownictwem chciałaś oddać klimat. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tu bardziej opanowany język... nie to co w Wiedźminie (mniej wulgaryzmów).

    Ostatnia rzecz, do której mogę się przyczepić to... za mało opisów pożaru. Za mało szczegółów jak płonęli ludzie, płonęła karczma/tawerna (niepotrzebne zjeść). Ten pożar w sumie przeszedł tak samo jak cała wizyta u tego Dzikiego Odyńca. Powinno być więcej opisów, aby pokazać czytelnikowi więcej. Skupić się na szczegółach... za mało było rozkoszowania się przez narratora całym tym wydarzeniem. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie więcej opisów całej tej ognistej magii. Ogień to żywioł, z którym można wszystko zrobić... wystarczy tylko odrobina wyobraźni.

    Życzę powodzenia w następnych rozdziałach i jak wspominałem wcześniej, mam nadzieję, że będzie to dobra alternatywa dla chamskiego Wiedźmina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam zamysłu, żeby tworzyć alternatywę Wiedźmina, ale nie dziwię się, że i tak trochę to go przypomina.
      Dzięki za wskazanie błędów i komentarz. Wiem, że odpisuję na niego po miesiącu, ale w końcu tu zajrzałam przynajmniej ;) Pozdrawiam

      Usuń
  7. Super! Strasznie lubię taką tematykę. Opowiadanie robi ogromne wrażenie i od razu mnie zaciekawiło mimo że to dopiero początek.
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zaciekawiłam. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. O kurde.
    Mitologia Słowiańska? Jestem na tak! W ogóle uwielbiam mitologię, a już od dawna uważam, że ta słowiańska ma duży, niewykorzystany potencjał.
    Coś mi się wydaje, że masz parę lat doświadczenia w pisaniu, bo bardzo płynnie czyta się to, co napisałaś. A i słownictwo masz bardzo ładne.
    Przez chwilę myślałam, że ów jegomość, to Jaryło (no dobra, uwielbiam go, ok?!). Ale teraz nie jestem pewna, czy aby nie był to Perun. Bo takie zachowania w sumie byłyby do niego podobne... pozostawiłaś mnie nieźle skołowaną :P
    Pozdrawiam i czekam na więcej,
    sekretarka Teodora Notta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, słowiańska mitologia ma duży potencjał. Problemem jest to, że jednak nie należy do szczególnie bogatych. Niewiele o niej wiemy w porównaniu z innymi, ale myślę, że to tylko pomaga w pisaniu na jej podstawie. Można wykorzystywać swoją wyobraźnię i pomysły do bólu ;P
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  9. Cześć!
    Dołączam do zachwytów, że poruszyłaś ciekawą tematykę. Mitologii słowiańskiej u nas jak na lekarstwo, więc cieszy mnie każda próba spopularyzowania jej. Zastrzeżenie do tekstu mam tylko jedno: powiedzieć o kimś, kto ma prawie trzy i pół metra wzrostu ("mógł mierzyć niemal tyle, co dwoje przeciętnych mężczyzn"), że jest "wysoki" to bardzo łaskawy eufemizm. Tak czy inaczej, zerknę, co tam dalej naskrobałaś.
    Dużo weny i czasu życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wzrost już mi ktoś wytknął i poprawiłam. Nie wiem, czemu zrobiłam z naszego bohatera takiego wielkoluda :D Dzięki za komentarz i pozdrawiam

      Usuń