Layout by Raion

12 lutego 2018

Rozdział 3




         Damroka zacisnęła dłonie na pewnie uniesionym mieczu. Płomienie szalały, podsycane wiatrem, trawiąc ledwie trzymającą się w pionie chatę pustelnika. Patrzyła na potężną postać, wyprostowaną i emanującą pewnością siebie. Choć jego twarz skryła się w cieniu, gotowa była przysiąc, że widzi, jak się uśmiecha.
O wielu monstrach słyszała w życiu i od razu wzięła go za jednego z nich, choć wyglądem nie różnił się od ludzi. Nie zastanawiała się, jak ktoś mógł przejść przez płomienie niezraniony. Myślała, jak zabić kogoś, kto to zrobił.
– Ładny miecz – rozległ się chrapliwy głos, jakby lekko rozbawiony.

21 stycznia 2018

Rozdział 2



Na polanie przy wiosce rozniosły się odgłosy zabaw. Mężczyźni dzierżący pochodnie podłożyli ogień pod sterty drewna i siana, aż buchnęły płomienie. Noc była ciepła i jasna, najkrótsza w roku. Kobiety – panny, mężatki i wdowy – chwytały się za ręce w dynamicznych tańcach, śpiewały pełnym głosem, uderzając rytmicznie bosymi stopami o trawę. Ich lekkie, płócienne suknie wirowały wokół ognisk. Z dala dobiegało zawodzenie psów i kocie wrzaski. Tej nocy nie mogło stać się nic złego.
Młodzi łapali się za ręce i bez strachu skakali przez żarzące się jasno ogniska, którym nie pozwalano nawet na chwilę przygasnąć. Bo czym była kupalnocka bez ognia?
I czym była bez wody?

12 stycznia 2018

Przeprowadzka

Z racji tego, że, jak wszyscy widzimy, blogosfera od dłuższego czasu powoli umiera, zdecydowałam się w końcu na zostawienie jej w spokoju. Już dość długo skupiam się w szczególności na publikowaniu na Wattpadzie, niedawno pojawiłam się też na Sweeku i muszę przyznać, że jest to o wiele przyjemniejsze niż blogspot.
Wszystko, co udało mi się stworzyć, będzie pojawiać się więc na Wattpadzie i Sweeku. Wszędzie mam ten sam nick – Vesna Might – i będzie mi miło, jeżeli uda się z Wami tam złapać. Zaglądajcie, piszcie, czytajcie, co tam chcecie!
Pozdrawiam cieplutko ;)

30 września 2017

Rozdział 1



Mężczyzna nadszedł z zachodu, od rozstaju dróg. Wzrok jego zatrzymał się na chwilę na tablicy przed wsią Jałwowice, potem skierował się w stronę budynku większego niż reszta. Zdobił go malunek odyńca na wielkiej, drewnianej tacy. Nieznajomy szybko domyślił się, że to okoliczna gospoda. Zwała się „Dziki Odyniec” i cieszyła się dobrą sławą.
Zmrok już dawno zapadł. Jedynym źródłem światła były pochodnie przy niej i kilku innych, mizernych chatach. Mężczyzna z błyskiem w oku spoglądał przez chwilę na tańczące płomienie. Powolnym krokiem zbliżał się w stronę karczemki. Nie konno, lecz piechotą, bezszelestnie jak duch.
Z wielką siłą otworzył drzwi, aż zatrzeszczały zawiasy. Rozmowy chłopów momentalnie ucichły, kilkadziesiąt par oczu zwróciło się w stronę przybysza. Tłusty karczmarz o mało nie wypuścił z rąk polerowanego właśnie kufla. Nigdy wcześniej nie widział na oczy kogoś takiego.